„Nawet mój pies zrozumiał, że w Kościele jest Bóg” - Viviana Maria Rispoli
Chcę wam opowiedzieć niesamowitą historię, która przydarzyła mi się wiele lat temu, ale pamiętam, jak gdyby wydarzyło się to wczoraj, byłam pod takim wrażeniem: `` Mieszkałem już wtedy na plebanii kościoła i miałem czarnego psa, który urodził pięć szczeniąt, jedno piękniejsze od drugiego ... Kiedy były już odstawione od piersi, przyjąłem propozycję, aby dać je kochającej zwierzęta kobiecie, aby mogła je przekazać dobrym ludziom, którzy ich chcą. Kiedy pani przyszła po nie, wykorzystałem chwilę rozproszenia mojego psa, żeby zabrać szczenięta i mu je podać. Z pewnością nie wyobrażałem sobie, że niedługo potem będę świadkiem bardzo bolesnej, ale także bardzo pouczającej sceny. Mój pies zaczął szukać swoich szczeniąt jak wariatka, patrzyła i krzyczała, wrzeszczała i rozglądała się po ogrodzie, za domem, po domu, cierpiałem razem z nią i dałem sobie idiotę, że nie myślałem o jej zostawieniu. jeden. Wkrótce po tej rozdzierającej serce scenie poszedłem do kościoła i znalazłem go tam, tuż przed ołtarzem, nigdy nie wszedł do kościoła, ale go nie zauważyłem, podniosłem go i zgasiłem, ogromne zdumienie, które miałem zamiast tego, gdy go znalazłem w kościele w tym samym miejscu, trochę później. Miałam ochotę płakać, mój pies zrozumiał, że tylko w tym miejscu może znaleźć ukojenie ze swojego bólu, wielu ludzi nadal tego nie rozumie. I nazywają je zwierzętami.