Przegląd szpitali podczas walki z koronawirusem

Lekarze i pielęgniarki ze szpitala Casalpalocco na przedmieściach Rzymu w milczeniu spacerują po pacjentach z koronawirusem, którzy leżą nieruchomo na łóżkach w otoczeniu maszyn monitorujących ich funkcje życiowe.

Personel medyczny przestrzega ścisłych protokołów bezpieczeństwa.

Wszyscy są ubrani od stóp do głów w biały kombinezon ochronny z kapturem, ręce zamknięte w lateksowych rękawiczkach, a maska ​​i okalające okulary chronią twarz.

Pielęgniarki regularnie czyszczą rękawiczki żelem dezynfekującym.

Pojedynczo wychodzą na świeże powietrze, ale nawet śpiew ptaków nie może sprawić, że na chwilę zapomną o swoich pacjentach.

Niektórzy próbują się zrelaksować, nerwowo zaciągając się papierosem. Ubrany w biały fartuch dyrektor szpitala Antonino Marchese kreśli trudny obraz.

Mówi do AFP: „Liczba zakażonych pacjentów jest z pewnością wyższa niż podana każdego wieczoru w oficjalnym zestawieniu opublikowanym, ponieważ wielu pacjentów zostało izolowanych bez badania. Są w domu i powoli się poprawiają.

„Inni pacjenci prawdopodobnie zostali zarażeni i nawet nie zdali sobie z tego sprawy i wyzdrowieli” - mówi Marchese, wstrząs siwych włosów okalających twarz do połowy zakrytą maską.

„Liczba zarażonych osób jest większa niż to, co mówią” - podsumowuje. Chociaż na oddziale intensywnej terapii widoczne jest pozory spokoju, Marchese dostrzega problemy związane z niedoborem.

„Niestety nie byliśmy dobrze przygotowani” - mówi, dodając, że nagła fala masowej konsumpcji niektórych towarów po kilku pierwszych przypadkach była problemem i „dopiero teraz fabryki przestawiają się (produkują), aby nas zaopatrywać. .

Pacjent z koronawirusem, który wyzdrowiał, to Fabio Biferali, 65-letni kardiolog z Rzymu, który spędził osiem dni „odizolowany od świata” na oddziale intensywnej terapii w Poliklinice Umberto I. w Rzymie.

Pełzające lęki przed śmiercią

„Miałem dziwne bóle. Będąc lekarzem, powiedziałem, że to zapalenie płuc. To było jak pazurczatka na plecach ”- powiedział Biferali. „Nie mogę rozmawiać o tym doświadczeniu bez płaczu.

Łzy przychodzą do mnie łatwo.

„Bycie lekarzem pomogło mi pokonać ból. Zabieg tlenoterapii jest bolesny, poszukiwanie tętnicy promieniowej jest trudne. Inni zdesperowani pacjenci krzyczeli „dość, dość” - powiedział.

„Najgorsza była noc. Nie mogłem spać, pokój zalał niepokój. W ciągu dnia przychodzili lekarze, konserwatorzy, ludzie, którzy rozdawali jedzenie.

„W nocy przychodziły koszmary, chowała się śmierć.

„Ponieważ nie spałem, liczyłem oddech chłopca w sąsiednim łóżku za pomocą stopera w moim telefonie. Wykonałem swoją pracę, aby zwrócić na to uwagę. W ten sposób zapomniałem o sobie - dodał.

Przypomniał, że personel medyczny „był całkowicie zakryty, stopy, ręce, głowa. Widziałem tylko ich oczy - czułe oczy - za szklaną maską. Słyszałem tylko ich głosy. Wielu było młodymi lekarzami pierwszej linii. była to chwila nadziei ”.

Zapytany, za czym tęsknił w tamtych czasach, Biferali powiedział swoim bliskim.

„Bałam się, że już ich nie zobaczę, że umrę, nie będąc w stanie trzymać ich za rękę. Pozwalałem zalać mnie rozpaczy ... "

Mówi, że wyciągnął wnioski ze swojego doświadczenia: „Od teraz będę walczył o zdrowie publiczne. Nie można tego traktować jak ćwiczenia liczenia fasoli i pozostawić w rękach polityków.

„Musimy bronić jednego z najlepszych systemów opieki zdrowotnej na świecie”.